DOPÓTY ŻYCIA, DOPÓKI NADZIEI


Taki tytuł nosi najnowsza książka Marii Judejko. Autorka na na 766 stronach opisała los rodziny Migasów, która została zesłana na ciężkie, tułacze życie na Syberii. Rodzice Apolonii (głównej bohaterki) Antoni i Władysława Migasowie z szóstką potomstwa wywiezieni zostali 10 lutego 1940 roku z terenów województwa tarnopolskiego  w głąb ZSRR, w rejon leżący miedzy Wołogdą a Archangielskiem. 28 września w Gminnej Bibliotece w Michałowie odbyło się spotkanie z Marią Judejko. Do biblioteki przyszła młodzież z michałowskiego LO i z gimnazjum. Autorka opowiadała o ciężkich przeżyciach ludzi wywiezionych na Sybir. Były cztery wywózki. Bohaterka książki ,, Dopóty życia, dopóki nadziei” trafiła do pierwszej, najtrudniejszej. Ostatnia, czwarta była 20 czerwca 1941 roku. Szacuje się – mówiła pani Maria – że wywieziono ponad milion Polaków. Wiele tysięcy zostało na zawsze w syberyjskiej ziemi. Apolonia wraz rodziną wracała do Polski przez Uzbekistan, Persję (Iran), Indie, Afrykę. Rodzina Migasów, niestety,  nie w komplecie przyjechała do Polski w 1947 roku. I nie była mile widziana. – To ruskie, – mówili sąsiedzi. Nie  mogli wrócić do rodzinnej wsi, gdyż ta była już na terenie ZSRR. Po wojnie przesunięto granicę Polski. Sybiracy bardzo niechętnie mówili gdzie byli, co robili. Po prostu bali się. Młodzież zadawała pytania.
– Skąd pomysł na napisanie książki  i czy łatwo było namówić główną bohaterkę na zwierzenia?
– Dobre pytanie, dziękuję. Ukończyłam studia na Akademii Rolniczej w Szczecinie. Zresztą byłam na jednym roku z Krystyną Greś (Tekień). Mieszkałyśmy przez 5 lat w akademiku w jednym pokoju. Po studiach poszłam do pracy w PGR -ach, założyłam rodzinę. Po śmierci męża i przejściu na emeryturę korciło mnie i coś ciągnęło do pisania. Koleżanka z Tarnobrzegu (gdzie wówczas mieszkałam) powiedziała, że jest ciekawa kobieta, która była na Syberii. Spotkałam się z panią Apolonią i jej córką. Długo namawiałyśmy na zwierzenia. Łatwo nie było. Jednak jak zostały przełamane pierwsze lody to poszło łatwiej. Nad powstaniem książki pracowałam ponad 3 lata. Znalazłam Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnię w Sandomierzu. Pani Apolonia żyje, ma 97 lat i czuje się dobrze. Po ukończeniu książki bohaterka poczuła, że opowiadając o trudnych latach spełniła pewną misję. Świat więcej będzie wiedział jak system sowiecki męczył niewinnych Polaków.
– Proszę powiedzieć, skąd taki, dość trudny tytuł?
– Rzeczywiście wszyscy na moich spotkaniach pytają o tytuł. Proszę sobie wyobrazić, że ludzi zabierano w nocy w nieznany im świat. Mieli pół godziny na spakowanie rzeczy. A obok stał ruski sołdat z karabinem w ręku. Tam na Syberii panowało okrutne zimno. Temperatura dochodziła do – 50 C. Ludzie chodzili ciągle głodni, wielu z nich zmarło z wycieńczenia. Przecież Stalin powiedział: Kto nie rabotajet, tot nie kuszajet. Najważniejsza była wola przeżycia i ucieczki w inne, lepsze miejsce. Dopóty życia, dopóki nadziei, właśnie ten tytuł wybrałam. Ja jestem pierwszym pokoleniem, które nie widziało wojny. Chodziłam do polskiej szkoły, ukończyłam studia. Wy, młodzi jesteście drugim pokoleniem bez wojny. I niech tak zostanie.
– Czy była pani już kiedyś na Podlasiu?
– Nie. Jestem pierwszy raz. Przyjechałam tu z Chojnic na zaproszenie pani Małgorzaty Rokickiej z Książnicy Podlaskiej. W ramach DKK (Dyskusyjne Kluby Książki) mam na Podlasiu 4 spotkania: Michałowo, Ryboły, Turośń Kościelna i Książnica Podlaska. Ziemia Białostocka jest piękna. Moja przyjaciółka ze studiów Krysia pokazała mi kilka fajnych miejsc. Byliśmy w Odrynkach u Ojca Gabriela, w Kruszynianach, w cerkwiach w Gródku i w Michałowie, zwiedzaliśmy Pałac Branickich. Podlasie urzekło mnie. Po prostu tu jest pięknie. Przeurocza i bardzo chrześcijańska jest ekumenia religii prawosławnej i katolickiej. Bardzo moje serce raduje się jak przy jednym stole siedzieliśmy w michałowskiej bibliotece razem z proboszczami obu wyznań. Dyskutowaliśmy o mojej książce, o życiu. Miło, że byliśmy wspólnie z rodzinami Sybiraków. W Książnicy Podlaskiej poznałam pana Zenona Tworkowskiego, który był na Syberii. Wdzięczna jestem wszystkim za tak miłe przyjęcia i za frekwencję na moich autorskich spotkaniach. Bardzo pragnę podziękować księdzu proboszczowi Janowi Jaroszuk, który zaprosił mnie do cerkwi w Michałowie i długo opowiadał o historii i o obrzędach prawosławia.
– Czy pisze pani kolejną książkę?
 – Tak. Tematem jest życie w przedwojennej Polsce. Opisuję miasto Nakło k/ Bydgoszczy.
Warto dodać, że książka pani Marii Judejko pt,, Dopóty życia, dopóki nadziei” znajduje się w naszych bibliotekach. Można ją też kupić za jedyne 30 zł  (766 stron) w Kościele oraz w Bibliotece w Michałowie. Naprawdę lektura godna polecenia. Warto mieć tą książkę w swoich zbiorach.
(mat)